6 września 1939 roku o godzinie 6:15 obsługa baterii reflektorów położona u ujścia rzeki Blackwater raportuje:

Niezidentyfikowana jednostka latająca na dużej wysokości nad miastem West Mersea, nadlatuje z kierunku wschodniego.

Kontroler sektora, kapitan David Lucking otrzymuje rozkaz:

poderwać 6 Hurricane’ów z 56 dywizjonu, przechwycić intruza!

Z nieznanych przyczyn decyduje się jednak wysłać cały dywizjon, czyli 14 maszyn. Ponadto, bez niczyjej wiedzy, dwóch oficerów postanawia zasiąść za sterami maszyn rezerwowych i podążać za dywizjonem utrzymując spory dystans. Żaden z pilotów znajdujących się w powietrzu nie ma doświadczenia bojowego. Mało który wie jak wyglądają niemieckie samoloty. Prace nad systemem identyfikacji swój-obcy trwają od wielu lat, ale tylko niewielka część samolotów jest wyposażona w transpondery. Wojna dla Wielkiej Brytanii trwa dopiero trzy dni, a Niemcy już zdążyli unicestwić brytyjską wyprawę bombową przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Czyżby lada moment miało się to zmienić?

Dywizjon zbliża się do wyznaczonego celu. Stacja radarowa w Essex raportuje:

duże zgrupowanie nieprzyjaciela!

W powietrze poderwane zostają cztery eskadry myśliwskie (151, 54, 65, 74) z lotnisk w Essex. Kolejne Hurricane’y i Spitfire’y startują spotkać się ze swoim pierwszym przeciwnikiem tej wojny. Wszyscy w powietrzu chcą pierwsi zobaczyć wrogie samoloty. Napięcie rośnie.

Obsługa nabrzeżnej baterii przeciwlotniczej, nie mogąc zidentyfikować tak dużej liczby samolotów otwiera ogień. Jeden Spitfire zostaje trafiony.

Wśród kanonady i eksplodujących odłamków pocisków przeciwlotniczych podekscytowani piloci uznają, że artyleria strzela do wrogich samolotów. W eterze panuje zupełny chaos, nikt nie panuje nad sytuacją. Dowódca 74 dywizjonu, Adolf Malan, daje rozkaz do ataku. Vincent Byrne i John Freeborn ruszają w kierunku rezerwowych Hurricane’ów 56 dywizjonu. Serie z broni pokładowej ich Spitfire’ów okazują się wyjątkowo celne, obydwie maszyny zostają zestrzelone. Montague Hulton-Harrop staje się pierwszym brytyjskim pilotem myśliwskim poległym w czasie Drugiej Wojny Światowej.


W czasie Bitwy nad Barking Creek zginął jeden pilot, a RAF stracił trzy samoloty. Po bitwie, meldunek obsługi baterii reflektorów, od którego wszystko się zaczęło okazał się nieprawdziwy. Tego samego dnia artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła jeszcze jeden własny samolot.

Chciałoby się pomyśleć, że to niemożliwe. Przecież RAF wygrał z Luftwaffe Bitwę o Anglię, a brytyjskie samoloty i system stacji radarowych był w tamtym czasie najlepszy na świecie. Otóż nie był. Wrzesień 1939 roku zastał brytyjskie lotnictwo w stanie, w którym nie było ono w stanie skutecznie przeciwdziałać jakiejkolwiek napaści – nie mówiąc już o wojnie zaczepnej. Można pokusić się o stwierdzenie, że był to jeden z powodów dla którego Wielka Brytania nie zdecydowała się pomóc walczącej Polsce. Brytyjczyzy zdawali sobie sprawę z luk w swojej doktrynie powietrznej, w niedoskonałym systemie koordynacji, brakach materiałowych i technicznych. Mogli za wszelką cenę starać się pomóc Polsce i tą pomocą przegrać wszystko. Zrobili coś lepszego: wykorzystali czas jaki od Polski dostali na przygotowanie się do wojny, która nad Wyspy miała dopiero nadejść. 


Źródła:

  1. https://histmag.org/Wrzesien-1939-Dlaczego-Brytyjczycy-nie-zaatakowali-9942/1
  2. http://www.bbc.co.uk/history/ww2peopleswar/stories/70/a5781170.shtml
  3. https://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Barking_Creek
Tags:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *