Spacerując ulicą Grójecką, można natknąć się na wiele ciekawostek związanych z historią Warszawy i Ochoty. Mury tutejszych budynków mają dobrą i długą pamięć. Chętnie też opowiadają swoje historie, trzeba tylko chcieć słuchać.Zaczęło się od tego, że znalazłem na Facebooku wyszperane przez kogoś na eBay’u takie zdjęcie:
Zdjęcie było opisane Al. Krakowska 1939. Wiadomo jak to ze zdjęciami z eBay’a – trzeba dwa razy sprawdzić, zanim uwierzy się w podpis. Ale akurat w tym przypadku opis wydawał się trafny. Aleja Krakowska przechodzi w Grójecką na wysokości wiaduktu kolejowego, który istniał już przed wojną. Zdjęcie zostało zrobione z wiaduktu. Co prawda nie wiadomo, czy był to wiadukt kolejowy, ale widać też linię tramwajową obok jezdni. Można zatem przypuszczać, że to trasa na Okęcie, którą tramwaje jeżdżą zresztą do dziś. Z kolei płonące miasto w tle i żołnierz Wehrmachtu dźwigający ciężki sprzęt, świadczyłyby o tym, że jest to wrzesień 1939 roku. Tu ciekawostka: Niemcy w pierwszych dniach Oblężenia Warszawy (zanim nie natrafili na zacięty opór obrońców), robili bardzo dużo zdjęć. Wzdłuż Alei Krakowskiej przebiegał kierunek natarcia od strony południowej, stąd tyle fotografii Ochoty z tego okresu.Ktoś w komentarzach pod zdjęciem zadał pytanie – zaraz, ale co to za budynek widać w lewej części zdjęcia za wiaduktem? I jeśli to rzeczywiście Aleja Krakowska, to co się stało z tym budynkiem? Pytanie pozostawało bez odpowiedzi, więc zacząłem szperać w internecie i znalazłem zdjęcie dużo wyższej jakości, wykonane z tego samego miejsca ale kilkanaście sekund później.
Żołnierz widoczny na pierwszym planie poprzedniego zdjęcia zdołał przejść parę kroków (to, co dźwigał, musiało być naprawdę ciężkie, skoro znów musiał odpocząć), natomiast wóz drabiniasty oraz przewrócony samochód – barykada są w tym samym miejscu. Co ciekawe – zdjęcie znów wyszperane przez kogoś na eBay’u. Dzięki temu, że fotografia była dużo wyższej jakości niż pierwotne zdjęcie, dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o interesującym mnie budynku: miał 4 kondygnacje, ślady po ostrzale artyleryjskim (dwa bezpośrednie trafienia widoczne na ścianie frontowej) oraz balkony od strony ul. Grójeckiej.
Kolejne zdjęcie z eBay’a, które znalazłem, zostało wykonane zapewne później, już po upadku Warszawy. Nie widać już dymów pożarów, walki musiały ustać przynajmniej parę dni wcześniej. Trzech Niemców pozuje na tle Grójeckiej i interesującego mnie domu. Wszystkie charakterystyczne cechy budynku z poprzedniego zdjęcia są widoczne i tutaj: cztery kondygnacje, dwie dziury w ścianie frontowej, balkony od Grójeckiej. W kadrze również tabliczka informująca o kierunku, w którym znajduje się najbliższy przystanek Tramwajów Miejskich.
Wciąż jednak nie miałem odpowiedzi na pytanie, co to za budynek. Skoro został mocno uszkodzony w 1939 roku, być może nie przetrwał wojny? Studiując plan Warszawy z lat trzydziestych i szukając kolejnych zdjęć w Internecie, zacząłem sobie zadawać to pytanie. Wtedy przypadkiem znalazłem kolejne zdjęcie na jednym z forów internetowych, opisane tak: Grójecka, dom na rogu Solipsowskiej:
Niesamowite! Wszystkie cechy interesującego mnie budynku odnalazłem i na tym zdjęciu. Cztery kondygnacje (plus suterena), widoczne wyrwy po ostrzle artyleryjskim i balkony od Grójeckiej. Widać też dużo więcej uszkodzeń niż na poprzednich zdjęciach – brak większości szyb w oknach, ślady po kulach na murze, wypalone otwory okienne. Przed budynkiem grupa ludzi. Mieszkańcy tego domu, którzy nie mają się gdzie podziać? A może po prostu czekają na tramwaj? Z kolei Grójecką w stronę Okęcia maszeruje parę osób oglądając skalę zniszczeń. Uchodźcy? Czy po prostu ludzie zmierzający do pracy?Budynek miał znajdować się na rogu ulicy Solipsowskiej, ale gdzie w ogóle jest ulica o tej nazwie? Szybki rzut okiem na plan przedwojennej Warszawy uświadomił mi, że ulica Solipsowska to dzisiejsza Włodarzewska. W takim razie pozostało sprawdzić, co znajduje się dzisiaj przy wylocie Włodarzewskiej. Google Street View nie był w stanie udzielić mi wystarczająco precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie.
Wybrałem się więc w to miejsce z aparatem. Spacerując wzdłuż Grójeckiej na południe, w okolicach ulicy Włodarzewskiej mijam wciśniętą między wysokie biurowce, ukrytą w drzewach, niepozorną kamienicę z odrapaną elewacją. Budynek posiada numer 184 i wszystkie, poza śladami po ostrzale, charakterystyczne cechy zidentyfikowane na zdjęciach. Wygląda na to, że przetrwał wojnę, ponieważ bryła pozostała niezmieniona.
Jak się okazuje, kamienica powstała jako obiekt mieszkalny około 1930 roku. Jej lokatorom jednak nie było dane cieszyć się nowymi mieszkaniami zbyt długo. Co prawda uszkodzenia nie były poważne (jak w przypadku innych budynków, które o wiele poważniej ucierpiały w trakcie Oblężenia Warszawy), jednak podejrzewam, że część mieszkań przestała się nadawać do użytku. Co więcej, na zdjęciach lotniczych z grudnia 1945 roku, widać ciemne obszary na południowej ścianie – co może oznaczać, że przez całą okupację budynek nie został naprawiony.
Nie spodziewałem się znaleźć przy Grójeckiej kolejnego świadka Oblężenia Warszawy z 1939 roku. Wyglądający niepozornie, przysłonięty przez biurowce i bloki, schowany w konarach drzew budynek, na który wcześniej nie zwracałem większej uwagi – opowiedział mi jedną ze swoich historii. Opowiedział mi o Warszawie, która w 1939 roku jawiła się jedynie jako słupy dymów na horyzoncie, o nieudanej obronie która skończyła wyrwami w jego ścianie frontowej, o niemieckich żołnierzach fotografujących się ze z nim jak ze zdobyczą wojenną, o anonimowych ludziach którzy przewijali się Grójecką już po upadku Warszawy. I co najważniejsze – o tym, że przetrwał wojnę.
„Trójka Niemców pozuje…” – nie widzę kobiet na tym zdjęciu. Powinno być „trzech Niemców”. Trójka, jeśli są to kobiety i mężczyźni.
Mogłaby Pani przytoczyć zasadę, na którą się Pani powołuje? Korpus Języka Polskiego zawiera sporo przykładów użycia połączenia słowa „trójka” z dopełniaczem narodowości w liczbie mnogiej, np. „trójka Polaków”, „trójka Amerykanów”, „trójka Rosjan” czy „trójka Niemców”.
Szanowny Panie Macieju,
Korpus nie jest normą. Pańskie cytaty z Korpusu potwierdzają tezę Pani Beaty „Trójka Polaków” to „dwaj mężczyźni” i kobieta, ale „trzy Polki”, „troje dzieci” Chodzi o formy męskoosobowe i niemęskoosobowe,
Swoją drogą, dziękuję za ciekawą historię. Moje uznanie.
Dziękuję za Państwa komentarze. Zamieniłem w tekście „trójkę” na „trzech” . Pozdrawiam serdecznie